Chianti to wino, w którego skład wchodzi przede wszystkim sangiovese, ale może mu towarzyszyć kilka innych odmian: międzynarodowych i lokalnych. Jesteście w stanie wymienić wszystkie pamięci? A wiecie, jak smakuje przynajmniej część z nich?
Ja też niekoniecznie, szczególnie że Chianti nigdy nie był regionem, który darzyłam szczególną estymą uwagą. W ciągu ostatniego roku jednak zmieniłam optykę i z całą stanowczością uznałam, że dobre chianti jest dobre. A jeżeli dobre chianti jest w miarę naturalne, to już w ogóle pełnia szczęścia. W pewien mroźny zimowy wieczór za sprawą Darka Kopiczko z Wine & People miałam okazję zaspokoić swoje pragnienie tej winnej wiedzy w eterycznie pięknym warszawskim Eden Bistro. Spróbowaliśmy paru odmian, które mogą wejść w skład Chianti: dobrze znane sangiovese i trzy mniej znane szczepy, w tym te lokalne (lista jest oczywiście nie wyczerpana). A wszystko spod skrzydeł rzemieślniczej, biodynamicznej winnicy Podere Casaccia.
Sangiovese
Tego dżentelmena chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. W naturalnej odsłonie jako Priscus Plus 2016 stanowi istny mokry sen adepta diety paleo. Apetyczny zapach krwistego steka, świeżych malin prosto z krzaka, kwaśnych wiśni, wszystko podkręcone niuansem mokrej gliny. W smaku wino jest jeszcze bardziej rustykalne, pikantne i kwasowe, o solidnych, ziarnistych taninach. Wrażenia kończy oldskulowa, nieco likierowa końcówka.

Canaiolo
Zaraz po sangiovese to najważniejszy składnik Chianti Classico, natomiast zdecydowanie warto bliżej mu się przyjrzeć jako winu odmianowemu. Przykład: Canaiolo 2015. W nosie ciepła, dopiero co przyrządzona konfitura z malin i czerwonej porzeczki, podsypana ziarenkami granatu, suszonymi fiołkami i różami. I znów ten gliniasty niuans, charakterystyczny dla dłużej macerowanych win. Usta równie ciepłe, wiśniowe, przyprawione ziołami prowansalskimi.

Malvasia nera
Trzeba przyznać, że malvasia nera, w zależności od siedliska i metod produkcji, potrafi pokazać zgoła odmienne oblicza. Raz bywa mroczna i dymna, innym razem – zwiewna, owocowa i finezyjna. W interpretacji Podere Casaccia w roczniku 2015 uroczym, rustykalnie sielankowym aromatom towarzyszy nieśmiało wychynający spod sterty siana kwiat róży. Do tego herbatka miętowa, przyprawy korzenne i wyciągnięty dopiero co z ziemi korzeń par excellence. W ustach dzieje się dużo mniej: wino jest lekkie i dość prostolinijne, choć nie brakuje mu pieprznej pikanterii i ziołowego tła.

Pugnitello
Nazwa tego szczepu znaczy tyle, co „piąstka” i odnosi się do kształtu kiści przypominającej właśnie tę część ciała. Czy szykującą się do zadania ciosu? Bardzo możliwe – Pugnitello 2015 atakuje w nosie intensywnością wytarzanych w ziemi jeżyn i śliwek, oprócz tego śliwek wędzonych i solidnej, słonej wędzonki szczodrze przyprawionej czarnym pieprzem. W smaku pierwsze skrzypce grają znów suszone i wędzone śliwki, do tego wiśnie odmieniane przez wszystkie przypadki. Muślinowej wręcz teksturze towarzyszy niezła kwasowość.

Wszystkie wina zostały zrobione mniej więcej w taki sam sposób: po fermentacji (głównie w stali, troszkę w dębie) macerowały na osadzie około 20 dni, a po jego usunięciu – jeszcze 6 miesięcy.
W chianti mogą pojawić się też międzynarodowe odmiany, takie jak cabernet sauvignon, cabernet franc czy merlot, i lokalne, jak ciliegiolo czy colorino. W Chianti Classico, poza sangiovese, domieszki tych innych odmian może być maksymalnie 20%.
Darek polał nam jeszcze dwa wina. Sine Felle Chianti Colli Fiorentini Riserva 2009, czyli prawilne chianti-chianti, jest ładnie dojrzałe, choć pełne życia i śródziemnomorskiego charakteru. Z kolei Sine Felle Ambrato 2015 z macerowanych 9 miesięcy winogron szczepu malvasia bianca to apetyczny, raczej lekki, owocowo-kwiatowo-umiamiowy wstępniaczek dla zainteresowanych eksploracją win pomarańczowych.

i Sine Felle Ambrato 2015
Sami przyznacie, że w temacie chianti nie warto ograniczać się do win opatrzonych znaczkiem z czarnym kogutem, a przecież dotknęłam li tylko wierzchołka góry lodowej. Zdecydowanie jest co pić.
2 odpowiedzi na “Co pić w Chianti oprócz chianti?”