Wszyscy już chyba wiedzą, że w przypadku znakomitej większości win powiedzenie „im starsze, tym lepsze” jednak się nie sprawdza. Oczywiście zawsze jest to kwestia dyskusyjna – starsze wino, co do którego ja będę mieć zastrzeżenia (do starszych win podchodzę z niejakim dystansem), może bardzo smakować komuś innemu (na przykład fanowi likierowych czy konfiturowych aromatów spod znaku oksydacji). Trzy butelki od dużego i dobrze znanego producenta Campo Viejo z Rioja w moim odczuciu potwierdzają prawdziwość wspomnianego powiedzenia tylko połowicznie. Jak się okazało, matka była smakowitsza od córki, zaś babcia – jak to babcia – jeszcze żywa, choć już na ostatniej prostej. Z pewnością jednak znajdzie się paru winopijców, którzy się ze mną nie zgodzą. I to jest piękne w całej tej degustacyjnej zabawie!
Campo Viejo Tempranillo 2014
Najmłodsza, ponaddwuletnia Rioja warta jest chwili cierpliwości. Na początku bowiem w nozdrza uderza nieznośna wanilia przysypana wszakże całkiem przyjemnie pachnącymi suchymi kwiatami, miałam też skojarzenie z czekoladą z dodatkiem suszonych owoców. Z czasem aromaty się układają i odczujemy świeżą, dojrzałą wiśnię. W ustach wino jest żwawe – jeszcze zbyt żwawe, bo trochę kanciaste i niezbalansowane. Do tego dużo przypraw z nutą cukierków lukrecjowych. Nieokiełznana, wypomadowana pyskata nastolatka ubrana w mamine fatałaszki.
Campo Viejo Reserva 2012
Dwa lata starsza „matka” to już nieco lepsza równowaga – powiem więcej – z picia tego wina czerpałam autentyczną przyjemność. Zarówno nos, jak i usta cieszy dojrzałymi wiśniami, śliwkami, malinami i czerwonymi borówkami podsypanymi szczyptą ziół. Odpowiednio odmierzona kwasowości nadaje lekkości całokształtowi, do tego bardzo subtelne muśnięcie odrobiną beczki. Oto przyzwoicie ubrana i umalowana kobieta, której uroda może nie zwala z nóg, ale w jej towarzystwie każdy będzie dobrze się czuł.
Campo Viejo Grand Reserva 2010
Prawie siedmioletnia „babcia” lata świetności co prawda ma już raczej za sobą, ale, cokolwiek zmęczona życiem, nadal zachowuje pogodę ducha. W sumie smacznym wiśniom w syropie towarzyszy w proporcji fifty-fifty mocna wanilia, która jednak ustępuje z czasem bardziej szlachetnemu aromatowi dębiny. Ta odrobinę dekadencka babcia zrobiła sobie tym razem troche za mocny makijaż, zalatuje też dość mocnym alkoholem, ale w sumie tego właśnie możemy spodziewać się po starym winie z Rioja, i to winie w starym, tradycyjnym stylu. Plusem na pewno jest dobra kwasowość, nadająca winu polotu.
Za wina bardzo dziękuję Wyborowej Pernod Ricard!
Hm. To ‚stare wino’ jest świeżo wypuszczone z bodegi. Jedna z pierwszych Gran Reservas 2010 na rynku. I może ono na przykład jest za młode, a nie za stare? :P
PolubieniePolubienie
Nie powiedziałabym, że jest za młode, bo ani nie jest nie poukładane, ani nadmierny alkohol z niego nie wyskakuje. Ot, po prostu gran reserva w pełnej krasie, która jednak nie ma zbyt dużego potencjału – no, może dałabym jej rok czy dwa. Materia na nadąża za aromatami.
PolubieniePolubienie