Winiarską Portugalię zdecydowanie warto odkrywać region po regionie. Literalnie, każdy region. A to dlatego, że każdy region, jak kraj długi i (niezbyt) szeroki, Portugalia ma dla nas coś ciekawego i smacznego do zaoferowania. Szczególnie że stosunkowo łatwo jest dostać w Polsce portugalskie wino, które reprezentuje dobrą albo bardzo dobrą relację ceny do jakości. W dużej mierze tak było w przypadku tej butelki, która stanowi stałą ekspozycję w Biedronce, a możecie kupić za 29,99 zł.
Mamy tu mieszankę czterech czerwonych szczepów: hiszpańskie Alicante Bouschet i Aragonez (szerzej znanego jako Tempranillo) oraz portugalskich Trincadeira i Touriga Nacional. Aromaty intensywnie rubinowego Markiza stoją pod znakiem skórzastości i mięsności. Do tego całkiem czysty konfitura wiśniowo-malinowo-śliwkowa. W ustach jest już bardziej świeżo i soczyście, mamy dojrzałą śliwkę, choć taniny są cokolwiek za suche. Najwyraźniej dała się we znaki fermentacja w małych beczkach. Dla eksperymentu można dać winu rok, żeby sprawdzić, czy taniny się wygładzą, choć wydaje mi się, że taki zabieg może nie zdać egzaminu. A czym zagryźć tego Portugalczyka? Przede wszystkim mięsem w każdej postaci, choć unikałabym delikatnie przyrządzonych mięs białych. Będzie pasować do dojrzałych serów.
Producentem Marques de Borba jest duża i znana winiarnia João Portugal Ramos Wines z regionu Alentejo. O regionie możecie przeczytać na przykład w serwisie Vinhos do Tejo, czyli Wina z Tejo. Ciekawostką, jaką możemy wyczytać z serwisu jest informacja, że owoce, z których powstało to wino były własnonożnie ugniatane przez pracowników winiarni. Jeśli jesteście zainteresowani – wino czeka na was na Biedronkowych półkach.
Importerowi uprzejmie dziękuję za udostępnienie wina do degustacji.
Oczy: rubinowe
Nos: nuty zwierzęce, konfitura wiśniowa, malinowa, śliwkowa
Usta: śliwka, dębina, dobra kwasowość, suche taniny
Ogólna ocena: 3/5