Drugie wino z dwóch opatrzonych niebezpiecznie złotymi etykietami od dobrego producenta. Pierwsze wino z równie złotego, prezentowego dwupaka przyniosło mi zupełnie miłe doznania. Mogę więc z czystym sumieniem powiedzieć, że zakup takiego upominka będzie jak najbardziej bezpieczny. Co więcej, obydwa wina są różne. W tym przypadku kupaż trzech szczepów: kwasowego i „pikantnego” carignana, pieprznego i tanicznego syrah oraz łagodnego i owocowego grenache. Udział procentowy poszczególnych szczepów należy odczytywać według kolejności ich nazw wypisanych na etykiecie. W tym winie najwięcej mamy zatem grenache (hiszp. garnacha/garnatxa). Syraha i carignana jest już mniej, ale o ile mniej – nie wiadomo, możemy to jedynie oszacować „na czuja”.

I tak zwany „czuj” podpowiada mi, że w tym ciemnorubinowym winie królują aromaty wiśni, malin, jeżyn, trochę jagód i śliwki. Do tego dym, grafit, suche fiołki i róże oraz pieprz. W ustach zdecydowany atak pieprzno-owocowy, wyczułam przede wszystkim maliny, wiśnie i jeżyny, trochę dębu. Na środku języka zaznaczają się średnio intensywne taniny i wyraźna kwasowość. Finisz średnio krótki, ale wyrazisty. Wino sprawia wrażenie trochę nieokrzesanego, ale nadal jest bardzo dobre. A już bardzo, bardzo dobrze sprawdziłoby się w towarzystwie porządnej pieczeni w ciemnym, aromatycznym sosie.
O producencie już napisałam w poprzednim wpisie, natomiast mamy tutaj do czynienia z zupełnie innym regionem, niż w przypadku tamtego wina – przypomnijmy – kupażu merlota i cabernet sauvignon z Bordeaux. Mieszanka, o której piszę pochodzi bowiem z apelacji Côtes du Rhône w Doliny Rodanu. Jest to region złożony z dwóch zgoła odmiennych części. Wąska część północna to chłodniejszy, kontynentalny klimat, tarasowo ułożone winnice na granitowym podłożu. Króluje tam czerwony syrah, a białych szczepów: viognier, marsanne i rousanne. Najlepsze wina są więc skoncentrowane, eleganckie i wręcz surowe w charakterze – tak, jak tamtejsze warunki. Bardziej rozłożyste południe, gdzie znajduje się między innymi apelacja Côtes du Rhône, to już klimat śródziemnomorski z łagodniej pofałdowany terenem. Przeważają piaski, glina, wapienie, łupki i obłe kamyki – otoczaki. Tu uprawia się przede wszystkim grenache ale też – podobnie, jak na północy – syrah oraz mourvedre i cinsault, a więc głównie ciepłolubne szczepy. I takie też są tamtejsze wina – „ciepłe”, owocowe, bardziej codzienne. Taki też jest kupaż od Barton & Guestier – odpowiedni na konkretny obiad, ale w bardziej „sjestowej”, niż uroczystej atmosferze.

Oczy: ciemnorubinowe, fioletowe refleksy
Nos: wiśnie, maliny, jeżyny, jagody, śliwka, dym, grafit, suszone kwiaty, czarny pieprz
Usta: czarny pieprz, maliny, wiśnie, jeżyny, dąb, umiarkowane taniny, wyraźna kwasowość
Ogólna ocena: 4/5