Zafundowała mi ją A., częstując mnie koszernym winem, zrobionym z ciepłolubnego, francuskiego szczepu carignan (cariñena/mazuela/mazuelo) z dodatkiem argamana (izrelskiej krzyżówki carignana i portugalskiego sousão). Ten drugi to dla mnie nowość. Jak się dowiedziałam – jego rolą jest podkręcenie koloru i aromatów wina. Monfort został kupiony w Auchan za niecałe 30zł. Wypiłyśmy go tego samego wieczoru, kiedy ja przyniosłam felernego Vesprala. W odróżnieniu od niego, Monforta po prostu wypiłyśmy, a nie tylko spróbowałyśmy, bo jak najbardziej nadawał się do wypicia. A oto jak smakował ten przybysz z kraju, w którym historia wytwarzania wina sięga tysięcy lat wstecz, a nowoczesne winiarstwo rozwija się zaledwie od niespełna trzech dekad.

Monfort miał przejrzysty, rubinowy kolor. Pachniało owocami leśnymi – jagodami, jeżynami i malinami – pokazało też nuty korzenne i cedrowe. Z czasem rozwinęły się też aromaty warzywne z papryką na czele. Na języku wino było bardziej subtelne, niż w nosie. Na pierwszy plan wybiły się czerwone owoce zrównoważone średnią kwasowością i umiarkowanymi taninami. 11,5% alkoholu w zasadzie niewyczuwalne. Do tego lekka słonawość i Monfort nieźle sprawdził się jako towarzystwo dla wołowiny duszonej w czerwonym winie z dodatkiem mięty.
Pomimo, że tradycje winiarskie Izraela sięgają najdawniejszej starożytności, kraj ten można nazwać winiarskim dopiero od lat 80. zeszłego stulecia. Co więcej, około 90% win produkowanych jest przez zaledwie 10 firm, z których drugą co do wielkości jest Barkan Cellars – twórca naszego kupażu. Nie znajdziemy więc w Polsce dużej różnorodności win izraelskich chyba, że odwiedzimy już na miejscu maleńkich indywidualnych wytwórców, produkujących pozostałe 10% win, a których jest tam bardzo wielu. Jeśli zaś chodzi o Monforta, to pochodzi on z okolic kibucu Hulda w Dystrykcie Centralnym. Ciekawostka: jest to również miejsce urodzenia izraelskiego pisarza Amosa Oza. Znajdujemy się więc w regionie Dan, na płaskim obszarze pod wpływem klimatu śródziemnomorskiego. Gleby są tam dobre: ilaste, gliniaste i wapienne. Jednak przemysłowa produkcja win, jak zawsze, odbywa się kosztem jakości. Co prawda w tym przypadku dramatu nie było – było smacznie i przystępnie. Brakowało mi natomiast intensywniejszych smaków, mocniejszych tanin, pazura, przytupu. Monfort mógłby być o dychę tańszy, bo na tyle mniej więcej wyceniłabym jego jakość.
Oczy: rubinowe, przejrzyste
Nos: jagody, jeżyny, maliny, przyprawy korzenne, cedr, czerwona papryka
Usta: czerwone owoce, słonawe, średnia kwasowość, umiarkowane taniny
Ogólna ocena: 3/5