Temperatura na dzień przed Wigilią iście wielkanocna, więc dlaczego nie uraczyć się słomkowo-zielonym, rześkim sylvanerem? Uczyniłam to co prawda nie dziś, ale przedwczoraj, kiedy królowała jesienna słota. Od razu zrobiło się słoneczniej. Byłam zadowolona o tyle, że udał mi się zakup „w ciemno” – już nie pamiętam, gdzie – albo w hipermarkecie, albo w sklepie winiarskim. Jedno jest pewne – wino przywiozłam z Brna, natomiast wyprodukowała je rodzinna firma Vitis Moravia, której winnica mieści się w – rzecz jasna – morawskim regionie winiarskim, w podregionie Mikulovská, w okolicy miejscowości Velké Němčice.
Klimat w tym pagórkowatym rejonie jest ciepły i suchy dzięki wpływom kontynentalnym i jednocześnie śródziemnomorskim. Podłoże zaś jest wapienne – na wapiennych skałach spoczywają iły i lessy takiego samego pochodzenia. Dzięki temu zarówno wiele białych, jak i parę czerwonych uprawianych w Mikulovskiej odmian mają szansę pokazać swoje charakterystyczne cechy.
Tak było w tym przypadku.To – jak już napisałam – słomkowo-zielone sylvánské zelené okazało się rześko cytrynowo-limonkowe w nosie, czemu towarzyszył agrest i nie do końca dojrzałe jabłka. Na języku z kolei rozpłynęła się krzemienna mineralność schował te 13% alkoholu – to pozostaje tajemnicą produkcji. W każdym razie o tych procentach dawała znać jedynie delikatna goryczka na finiszu, oczywiście pod warunkiem, że wino jest porządnie schłodzone.

Generalnie wino nie atakowało ani urozmaiconym bukietem aromatów, ani smaków, ale w przypadku tej odmiany nie możemy postrzegać tego jako wady. Ten sylvaner był bardzo udany, bo pieścił lekką mineralnością i rześkością. O ile mnie pamięć nie myli, w swoich morawskich winnych zapasach mam jeszcze jedno sylvánské zelené, ale już od innego producenta. Będzie więc co porównywać.
Oczy: słomkowo-zielone
Nos: cytryna, limonka, agrest, jabłka
Usta: mineralne, dobra kwasowość, cytrusy
Ogólna ocena: 5/5